Czym jest patriotyzm dzisiaj? Czy to pojęcie potrzebne i wciąż aktualne? Wobec czego współczesna Polska ma być niepodległa? Co lubimy świętować i dlaczego? Doroczne spotkanie absolwentów wszystkich edycji programu Liderzy Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności upłynęło pod znakiem refleksji, ale i dobrej zabawy. Tekst Katarzyna Świeżak
– Czy chcemy świętować niepodległość w pochodzie, kondukcie czy korowodzie? Mam poczucie, że każdy z nas powinien znaleźć na to swój własny sposób. Być może są wśród nas także tacy, którzy świętować nie będą – mówiła Kasia Czayka-Chełmińska, szefowa programu Liderzy Polsko – Amerykańskiej Fundacji Wolności i zarazem prezeska Fundacji Szkoła Liderów na inauguracji Zlotu absolwentów Programu 16 czerwca. Przypadająca w tym roku okrągła rocznica odzyskania przez Polskę niepodległości stała się okazją do refleksji nad tym, czym dziś jest dla nas wolność.
Jak bardzo się różnimy w tym temacie świadczyły wystąpienia gości specjalnych. Ojciec Maciej Zięba, urodzony w latach 50., podkreślał wagę symboli, które budują zbiorową tożsamość. Porównując naród do rodziny mówił o tym, że patriotyzm nie jest możliwy bez zakorzenienia, ciągłości kodu kulturowego. Wyróżnił przy tym patriotyzm mądry, który wymaga roztropności – dzięki niej jesteśmy w stanie dostrzec ukryte zagrożenia. Taki patriotyzm nie jest też „anty”. Z kolei Paulina Wilk, pisarka i publicystka, rocznik 80, przyznała, że narodowe symbole już do niej nie przemawiają, tak jak i sama kategoria narodu, która stała się za ciasna. „Współczesny świat składa się z małych, globalnych plemion” – argumentowała. Przyznała także, że trudno jej celebrować niepodległość z dość błahego powodu: odzyskanie niepodległości wydarzyło się zbyt dawno temu.
Ojciec Maciej Zięba porównał naród do rodziny, Paulina Wilk posłużyła się metaforą podwórka w odniesieniu do państwa. Wspominała jak demokracji, wspólnoty, ekonomii współdzielenia uczyła się na podwórku socjalistycznego osiedla, gdzie na dwadzieścioro dzieci tylko jedno miało piłkę czy rower i dla wszystkich było oczywiste, że te pożądane dobra są wspólne. Jednak dość szybko, jak przyznała Wilk, jej pokolenie dorastające w dobie transformacji porzuciło swojskie podwórko w sensie dosłownym, jak i literalnym. „W latach 90. zajęci byliśmy ulepszaniem swoich żyć, upiększaniem swoich domów na grodzonych osiedlach. Wyższe wartości porzuciliśmy. Słowa – obywatel, patriota stały się passe” – mówiła Wilk. I tym ostatnim stwierdzeniem znalazła wspólny mianownik z Ojcem Ziębą, który przytoczył wypowiedź uczestnika sesji na Uniwersytecie Warszawskim z 2012 roku: „Patriotyzm jest jak rasizm, polskość to przeżytek. Polacy muszą wyzbyć się patriotyzmu. W całej Europie mamy dziś ponadnarodowe tożsamości”. Takie przekonania to nie tylko wynik bieżących przemian polityczno-społecznych, ale również pokłosie nacjonalizmu II wojny światowej, kiedy to pojęcie narodu ewoluowało w niebezpiecznym kierunku.
Ziębę i Wilk pogodził jeszcze jeden wątek – międzyludzkich więzi, na których opiera się społeczeństwo obywatelskie. Dla Zięby jego istnienie nie jest jednak możliwe bez patriotyzmu. Przywołał on dwa sztandarowe, unikalne w skali światowej przykłady – Podziemnego Państwa Polskiego i Solidarności. „Solidarność, najpiękniejszy ruch społeczny opierał się na szukaniu porozumień. Jeśli ktoś z generalicji był sensowny, otwarty braliśmy go na pokład, włączaliśmy do rozmowy”. Zdaniem Zięby Solidarność to wciąż aktualna i najlepsza inspiracja do budowania społeczeństwa obywatelskiego we współczesnym świecie.
Poczucie wspólnoty nastraja do świętowania. „W karnawale Solidarności radowaliśmy się z tego, co robiliśmy wspólnie” – wspominał Zięba. Zarówno on, jak i Wilk podkreślali rangę lokalnej społeczności, choć każde z nich zaznaczyło inny jej wymiar. Zdaniem Zięby najważniejsza wartość takiej wspólnoty to wpływ na kształtowanie społeczności w dużo większej skali: „Jak coś złego dzieje się Madrycie współodczuwamy to w Polsce. To w społecznościach lokalnych poszerzamy naszą odpowiedzialność. Bez Ojczyzny nie możemy myśleć o ludzkości”. Według Wilk lokalna społeczność dzisiaj to już niekoniecznie przynależność geograficzna. I na dowód tego opowiedziała o silnych więzach łączących ją z koleżanką Hinduską, wykładowczynią Uniwersytetu w USA. Może z nią się kontaktować kiedy tylko chce i rozmawiać, choćby o nowych odcinkach serialu, który obie oglądają na Netflixie. Z sąsiadem, zapalonym kibicem nic ją nie łączy.
„Wobec czego dzisiaj Polska jest niepodległa? Jakie obecnie są wyzwania dla naszej niepodległości ?” – pytała na koniec Wilk i kolejnymi pytaniami podsuwała odpowiedzi: „ Czy jesteśmy przygotowani na zmiany jakim ulega świat za sprawą Chin, nowych technologii? Czy w ogóle o tym rozmawiamy? Czy większy wpływ ma na nas Jeff Bezos czy Mateusz Morawiecki?
Te dwa wystąpienia należało chyba potraktować jako dwugłos dobrze oddający złożoną, współczesną rzeczywistość. Jej obraz dopełniły na Zlocie 100-lecia warsztaty: kulinarne, historyczne, przyrodnicze, a także nauki śpiewu i improwizacji, które niezależnie od swojego charakteru dotykały tematu niepodległości bardziej lub mniej bezpośrednio. Najlepszym ich podsumowaniem niech będzie hasło czy raczej ukryte znaczenie słowa niepodległość, rozszyfrowane na warsztacie kreatywnego pisania. Nie podle głość. Czy nie taka przede wszystkim powinna być ona dzisiaj?
Chwile refleksji i dobrej zabawy na Zlocie 100-lecia w galerii zdjęć Beaty Czarneckiej.